Po wielu trudach, potknięciach i wykolejeniach cykl Weekendowe Inspiracje dotarł wreszcie do swego rodzaju kamienia milowego jakim jest pięćdziesiąty odcinek. Oznacza to, że już od ponad pięćdziesięciu tygodni wspólnie przekopujemy internet w poszukiwaniu kolejnych dawek tytułowych Weekendowych Inspiracji. Z tej okazji postanowiliśmy przygotować odcinek specjalny. Pomysł był prosty: zebrać kilka ciekawych osobistości z rodzimej sceny producencko-DJskiej i dowiedzieć się co sprawia, że mają ochotę rzucić wszystko i zatopić się bezpowrotnie w świat suwaków, padów i pokręteł. Ich odpowiedzi (nieraz naprawdę zaskakujące) na to pytanie znajdziecie poniżej.
dudi (MPCforum.eu)
Niezwykle ciężko jest wskazać jeden szczególnie inspirujący film na youtube, a to z bardzo prostego powodu – w obecnych czasach Internet zapełniony jest tego rodzaju produkcjami. Jakiś wybór musiał jednak paść, więc po ciężkich bojach z własną pamięcią uznałem, że Justin Aswell, członek grupy Mr. Invisible, będzie tym, którego podam jako przykład. Po pierwsze dlatego, że to on był tych kilka lat temu jedną z pierwszych osób, które zobaczyłem na youtube przy urządzeniu z 16 padami, a po drugie – ponieważ nie zniknął po chwili i wciąż, po tych 7 czy 8 latach tworzy i jest w tym coraz lepszy. Oczywiście mógłbym z miejsca wyrecytować wiele innych nazwisk osób robiących muzykę za pomocą samplerów, kontrolerów, syntezatorów i innego sprzętu, potrafiących narobić mi ochoty na rzucenie wszystkiego i zniknięcie na kilka godzin przy swoich „zabawkach”, ale to, co cenię najbardziej w artyście i to, co dla mnie jest najbardziej inspirujące to nie konkretny sprzęt, na którym ktoś pracuje (pomimo iż w grupie docelowej moich zainteresowań mocno tkwi 16 padów), ale to, co na nim potrafi zrobić i przede wszystkim upór oraz konsekwencja w dążeniu do celu. Justin Aswell jest moim subiektywnym wyborem i pomimo tego, że wiele osób już go zna, mógłbym się założyć, że trafiając na jego filmik większość kliknie w miniaturkę i obejrzy go po raz kolejny.
Marcin Cichy (Meeting By Chance / Skalpel / Plugaudio Mastering)
„What the Future Sounded Like” to interesujący film o źródłach muzyki elektronicznej , szczególnie angielskiej. Tworzenie muzyki według mnie nie może być oderwane od historii, powinno być zawsze kontynuacją, rozwojem. Szczególnie silnie utkwił mi w głowie cytat jednego z najbardziej znanych muzyków jazzowych, który powiedział, że jeżeli słyszysz kogoś kto mówi ci, że tworząc muzykę niczym się nie inspiruje – znaczy że kłamie. Zdobywanie wiedzy o historii muzyki zawsze pomaga mi w poszukiwaniu inspiracji. Grzebanie w przeszłości jest dla mnie podobne do DJskiego CRATE DIGGINGU – poszukiwania sampli… świetnie też rozładowuje stres, na przykład po nieudanej sesji nagraniowej 😉
Wojciech Klecki (Stereosound.pl / Native Instruments Polska)
Swoją przygodę z tworzeniem muzyki na komputerze zacząłem już dawno temu, ale zawsze inspirowało mnie wszystko czego źródło dźwiękowe wywodzi się z klasycznych instrumentów lub z natury. Przykładem wykorzystania w maksymalnym zakresie wszystkiego dookoła nas jest włoski producent dźwiękowy oraz kompozytor – Diego Stocco. Za każdym razem jak odpalam sobie jego wideo-prace, jakie można znaleźć w internecie, pobudza on mnie do bardziej kreatywnego spojrzenia na świat generowania dźwięków. Wszystko wokół nas tworzy bowiem pewien zakres częstotliwości, co przekłada się bezpośrednio na unikalną barwę oraz wysokość tonu. Wystarczy to tylko idealnie umieścić w kontekście. Diego Stocco potrafi to tak jak niewielu.
Maciej Polański (Musoneo.com)
Chciałbym podzielić się filmikiem, który zrobił na mnie ogromne wrażenie: to genialne opracowanie tematu z filmów rysunkowych Tom and Jerry w wykonaniu japońskiej pianistki jazzowej Hiromi Uehara. Ilekroć go słucham, uśmiecham się od ucha do ucha i czuję zastrzyk adrenaliny. W tym występie jest wszystko co lubię – groove, dynamika, jazzowe pasaże, ale przede wszystkim ogromna dawka energii… Ta energia płynie z pomysłu i z wykonania. To przypomina mi, żeby zawsze próbować wytworzyć tą magię w zabawie z kontrolerami MIDI, improwizować i ćwiczyć. Z moich doświadczeń wynika, że to co dobrze nagrane czy dosłownie „wykręcone” niemal zawsze brzmi lepiej i ciekawiej niż to, co zaprogramowane. Nasz mózg jest po prostu super-komputerem, zdolnym generować niesamowite pomysły, których nie narysujemy myszką!
Piotrek (Live-Act.pl)
Po obejrzeniu tego video nie mogłem dojść do siebie. Jedyne co pozostaje mi w głowie to pytanie – Jak oni to robią? Czy to dzieje się na prawdę?
Niech mnie ktoś uszczypnie. Po chwili jednak zdaję sobie sprawę, że to wszystko to prawda. Zwykli ludzie tacy jak ja robią tak niesamowite rzeczy, aż chce się zacząć robić coś genialnego. Już wyobrażam sobie siebie robiącego niesamowitą muzykę, która poniesie tłumy. Ludzie jednak są niesamowici!
Steve Nash (IDA World Champion)
Witam was serdecznie. Z tej strony Steve Nash – producent, dj i pianista. Chciałem wam przedstawić Binkbeats’a, holenderskiego producenta który od dłuższego czasu dodaje mi motywacji do pracy i stale inspiruje. Próbując znaleźć jakieś informacje na jego temat dowiedziałam się jedynie że jest muzykiem/perkusistą/producentem, co generalnie widać na pierwszy rzut oka. W jego remixach widać bowiem niesamowitą zręczność operowania partiami różnych instrumentów. Najważniejszy jest jednak fakt, iż remixuje on zupełnie inaczej niż większość Abletonowców naszych czasów, ponieważ wykorzystuje Abletona do kreacji tego co na prawdę chce wykonać, a nie tego co mu ewentualnie wyjdzie… „Getting There”, podobnie jak większość kompozycji Flying Lotusa, nie należy do najprostszych producencko utworów (nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale wujostwem Flying Lotusa byli John i Alice Coltrane, a to zobowiązuje! ). Surowe bębny, charakterystyczny groove, wokal Niki Randa, i te wszystkie przestrzenie powodują, że ten utwór jest na prawdę piękny. Jak go więc zagrać live? Analizując jego set up widzimy instrumenty z mikrofonami Shure sm 57, sm 58, oraz jeden mikrofon pojemnościowy, co tak naprawdę pokazuje nam, że nie musimy mieć nie wiadomo jakiego sprzętu żeby nagrywać w takiej jakości. Idąc dalej widzimy jak na te czasy trochę już przestarzały sterownik Korga PAD KONTROL, na którym artysta ma zmapowane pewne funkcje programu, prawdopodobnie nagrywanie klipów itp. Do tego jakiś niezawodny interface audio i setup mamy w zasadzie zamknięty. Skupmy się więc na samym wykonaniu. Artysta loopuje poszczególne partie instrumentów z ogromną precyzją , od razu widać tu że mamy do czynienia z perkusistą. Rhodes, dzwonki, chromatyczne, gong, karton od Adamów 7, maszyna do pisania i do tego świetnie brzmiący wokal. Wszystko się zgadza. Długo zastanawiałem się jak dojść do takie precyzji wykonania przy tak ogromnym instrumentarium. Może dało by się zaprogramować Abletona tak żeby sam wiedział kiedy chce coś nagrać, ile ta fraza ma mieć taktów i jakiego efektu chce użyć? Okazało się że taka możliwość istnieje! IAC Drivers (OSX) bądź MidiYoke (Pc ) to wirtualne softwarowe porty MIDI które umożliwiają nam stworzenie takiej rzeczy. Wyobraźmy sobie że w Abletonie mamy ścieżkę MIDI z której MIDI Outputem jest właśnie rzeczony IAC Drivers (wirtualne midi). Co nam to daje? Instrument wysyła sygnał midi out taki jaki uzyskujemy grając na klawiszach lecz wraca on do programu (przez odpowiednie ustawienie Midi/Sync) przez ten sam IAC Driver port ale już jako input który obsługuje nasze urządzenia w Abletonie jako remote. Podsumowując: tworząc ścieżkę MIDI i mapująć poszczególne funkcje programu jesteśmy w stanie stworzyć „melodie” która w odpowiednim rytmie i na przestrzeni czasu będzie mogła poruszać w zasadzie wszystkimi parametrami programu! Opiszę to rozwiązanie szerzej ale już po 7 grudnia (trzymam za słowo – przyp. red.), gdyż teraz wraz z Dj Funktionem spędzamy codziennie po 12 godzin w studio sumiennie przygotowując się do obrony tytułu. Trzymajcie za nas kciuki na IDA 2013!
I to by było na tyle. Ze swojej strony chciałem serdecznie podziękować wszystkim którzy przyczynili się do powstania tego wyjątkowego odcinka, dzieląc się z nami tym co ich inspiruje i nakręca do pracy, oraz wszystkim czytelnikom którzy dołączyli do nas w ciągu tych ostatnich 50 tygodni by wspólnie szukać kolejnych porcji Weekendowych Inspiracji. Miłego weekendu i do zobaczenia za tydzień.