Nie trzeba być wielkim znawcą historii muzyki elektronicznej by wiedzieć, jak dużą rolę w jej rozwoju odegrała Wielka Brytania. To właśnie tam w latach 90 narodziło się wiele spośród jej najpopularniejszych odmian, takich jak chociażby drum and bass, jungle, trip hop czy dubstep. Zanim jednak Brytyjczycy na dobre rozsmakowali się w połamanych rytmach i ciężkim basie, ich głównym elektronicznym towarem eksportowym był synthpop.
Historia tego gatunku została przedstawiona w trwającym półtorej godziny filmie „Synth Britannia” wyprodukowanym przez BBC. Dokument został podzielony na dwie części. Pierwsza opisuje lata siedemdziesiąte, czyli trudne początki brytyjskiej elektroniki – czasy w których syntezatory były drogie i trudno dostępne, a tworzeniem muzyki czysto elektronicznej zajmowali się tylko nieliczni zapaleńcy, skłonni poświęcić ogromne nakłady pracy, czasu i pieniędzy by stworzyć coś, co drastycznie różniło się od wszystkiego co można było wówczas usłyszeć w radiu. To właśnie wtedy swoje pierwsze eksperymenty z elektroniką przeprowadzały takie formacje jak The Human League, Orchestral Manoeuvres in the Dark, Cabaret Voltaire czy Throbbing Gristle. Druga część filmu koncentruje się na latach osiemdziesiątych, kiedy to rosnąca popularność takich artystów jak Gary Numan, Depeche Mode, Soft Cell czy Eurythmics sprawiła, że oczy (i uszy) całego świata zwróciły się nagle w stronę brytyjskiej sceny muzyki elektronicznej. I chociaż synthpopowe dźwięki rodem z wysp nie utrzymały się zbyt długo na szczytach list przebojów, to jednak wywarły one ogromny wpływ na kolejne pokolenia artystów, pomagając przy okazji na dobre ugruntować pozycję syntezatorów i automatów perkusyjnych w świecie muzyki rozrywkowej.