Miniony tydzień obfitował w wiele nowości, jednak najważniejszą z nich była bez wątpienia oficjalna premiera dwunastej odsłony FL Studio. Program ten swoją popularność zawdzięcza głównie świetnemu stosunkowi jakości do ceny, dzięki któremu stał się on jednym z najczęściej wybieranych narzędzi pracy wśród początkujących producentów muzyki elektronicznej. Początkujący producenci mają zaś taką ciekawą cechę, że po jakimś czasie najciężej pracująca część z nich zmienia się w zawodowców.
Jednym z najbardziej charakterystycznych artystów któremu udało się osiągnąć sporą popularność dzięki utworom tworzonym z pomocą programu FL Studio jest Federico Ágreda – Wenezuelski muzyk znany szerszej publiczności jako zamaskowany Zardonic (chociaż w swojej wieloletniej karierze przybierał on również inne tożsamości). Niespełna rok temu opublikował on na swoim kanale w serwisie Youtube trwający niemal pół godziny film poświęcony instrumentom i efektom jakie możemy znaleźć na wyposażeniu wspomnianego DAW, oraz o sposobach w jaki on sam wykorzystuje je podczas pracy nad nowym materiałem. Już na wstępie należy zaznaczyć, że specyfika brzmień preferowanych przez Zardonica niekoniecznie musi przypaść wszystkim do gustu, podobnie zresztą jak jego podejście do kwestii obsługi wirtualnych syntezatorów (opierające się na zasadzie „kręć losowo gałkami aż osiągniesz zadowalający rezultat”). Stworzony przez niego materiał przypomina jednak o jednej z największych zalet FL Studio, o której często zapominają nawet zwolennicy tego programu: korzystanie z flagowej aplikacji firmy Image Line potrafi być najzwyczajniej w świecie dobrą zabawą. Jeśli więc zaliczacie się do licznego grona osób, które zaczynały swoją przygodę z produkcją muzyki właśnie od FL Studio, ale z czasem przerzuciły się na inne programy (które wówczas wydawały się „bardziej profesjonalne”), zastanówcie się nad tym, czy „dwunastka” nie jest przypadkiem dobrym powodem by przeprosić się choćby na chwilę z „fruityloops’em” i sprawdzić, co ciekawego ma on dla was do zaoferowania.