Na pierwszy rzut oka Vavdo A2 wygląda jak kontroler który zrobił w swoim domu jakiś zręczny majsterkowicz. Fachowiec, korzystający z najlepszej jakości komponentów, łączący je ze sobą bardzo starannie. Niestety, czasami pierwsze wrażenie okazuje się słuszne. Mimo iż Vavdo A2 wygląda naprawdę porządnie i rzeczywiście składa się z części najwyższej jakości (że wspomnę tylko o 10 bitowej rozdzielczości potencjometrów), to jednak nie przebija on funkcjonalnością większości amatorskich produktów zrobionych nie raz ze starych padów do gier i pudełek po butach.
Producent zapewnia co prawda, że gałki i przyciski zostały zaprojektowane w specjalny sposób, pozwalający na maksymalne wykorzystanie wszystkich palców naszych dłoni. I może jest to prawdą… tylko po co marnować obie dłonie na 6 potencjometrów i pięć przycisków ? Osobiście wolałbym położyć łapska na opisywanym już dzisiaj QuNexus, w którym fakt, iż przyciski mogą działać również jako wirtualne potencjometry po prostu niszczy wszelką konkurencję w kategorii „maksymalne wykorzystanie palców”. Najgorsza jednak w tym wszystkim jest cena ustalona przez producenta, która wynosi… 958 złotych. Czyżby ktoś nie zauważył, że istnieją firmy takie jak Korg czy M-Audio które wypuszczają zestawy potencjometrów i przycisków (i to przeważnie dużo bardziej rozbudowane) za kwoty nie przekraczające 200 złotych ? Jest to chyba pierwszy kontroler o którym piszę na łamach tego serwisu, który dało by się odtworzyć w domowym zaciszu nie zbliżając się nawet w kosztach do kwoty którą żąda za niego producent. Tak właściwie, to przypomina on odrobinę bardziej rozbudowany DJ-101, którego części kosztowały autora około 325 złotych. Naprawdę, nie potrafię sobie wyobrazić co skłoniło tą grecką firmę do ustalenia tak wysokiej ceny. Mam nadzieję, że szybko naprawią swój błąd jakąś ostrą promocją. Wtedy być może uda im się sprzedać choć kilka egzemplarzy.
Więcej informacji na stronie http://www.vavdo.com/hardware.html