Technologiczne trendy z targów NAMM 2016

NAMM2016
NAMM to jedne z największych na świecie targów sprzętu muzycznego, odbywające się co roku w miejscowości Anaheim w stanie Kalifornia. Jako iż to właśnie tam zwykle prezentowane są najciekawsze technologiczne nowinki ze świata audio, impreza ta stanowi świetną okazję do przyjrzenia się kierunkom rozwoju poszczególnych kategorii urządzeń. Na jej podstawie można więc zwykle całkiem dokładnie przewidzieć, jakie trendy będą dominować w branży muzycznej przez dwanaście kolejnych miesięcy.

Tegoroczna edycja targów nie stanowiła wyjątku od tej reguły, pokazując nam bardzo wyraźnie, które rozwiązania cieszą się w tym roku największą uwagą producentów, a które najprawdopodobniej zostaną już niedługo odstawione na boczny tor. W poniższym artykule przyjrzymy się więc czterem najbardziej zauważalnym technologicznym trendom z targów NAMM 2016

Chcemy uwolnić się od komputerów…

GEMINI-SDJ-2000

Komputery osobiste, a zwłaszcza stosunkowo niedrogie i nie zajmujące zbyt dużo miejsca laptopy, przyczyniły się w ostatnich latach do rozwoju wielu dziedzin sztuki, w tym oczywiście muzyki. Urządzenia tego typu w rękach kreatywnej osoby mogą bowiem przy relatywnie niewielkim nakładzie kosztów stać się sercem domowego studia nagraniowego, instrumentem służącym do wykonywania muzyki elektronicznej na żywo czy też podstawą profesjonalnego setupu DJ-skiego. Z roku na rok rosła więc liczba muzycznych akcesoriów projektowanych z myślą o współpracy z komputerami – kontrolerów MIDI, interfejsów audio, elektronicznych instrumentów czy odtwarzaczy i mikserów DJ-skich. Niestety, z etapu totalnego zachwytu urządzeniami mogącymi współpracować z komputerem bardzo szybko przeskoczyliśmy do etapu, w którym ciężko już było znaleźć urządzenie mogące działać bez niego, co dla wielu osób okazało się być problemem ciężkim do przełknięcia, o czym informowali oni dość głośno na rozmaitych forach internetowych. Już w ubiegłym roku widać było, że hasło „możliwość pracy w trybie standalone” stanowi naprawdę dobry wabik na klientów, co nie umknęło uwadze producentów sprzętu muzycznego. Podczas tegorocznych targów NAMM mogliśmy więc zobaczyć naprawdę sporo nowych urządzeń skierowanych do osób preferujących pracę bez wykorzystywania komputera, począwszy od wszelkiej maści sekwencerów, kontrolerów i interfejsów audio/MIDI, a kończąc na sprzęcie DJ-skim i różnego rodzaju eksperymentalnych projektach. Rosnąca popularność takich produktów nie oznacza oczywiście, że już niedługo komputery znikną zupełnie z setupów artystów wykonujących muzykę elektroniczną czy studiów nagraniowych. Dla większości z nas są one bowiem nadal świetnym narzędziem, oferującym ciężki do pobicia stosunek ceny do możliwości, a większość z wspomnianych urządzeń i tak będzie oferowała współpracę z nimi jako dodatkową opcję. Cieszy jednak fakt, iż producenci sprzętu muzycznego zaczęli wreszcie zwracać większą uwagę na osoby preferujące pracę bez komputera, dając im tym samym możliwość wybierania z większej palety urządzeń, niż dotychczas.

…od kabli zresztą też

yamaha-md-bt0126475_944[1]
Technologia bezprzewodowego przesyłania sygnałów audio i komunikatów MIDI nie jest wprawdzie niczym nowym, jednak do niedawna traktowana była ona przez większość muzyków z bardzo dużym dystansem. Mało kto chciał bowiem ryzykować szereg problemów technicznych mogących wystąpić podczas korzystania z tego typu rozwiązań tylko po to, by pozbyć się kabli, które nie są może rozwiązaniem specjalnie wygodnym, ale przynajmniej sprawdzonym i pewnym. Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja ta ulegnie już niedługo zmianie. Duża w tym zasługa firmy Apple, która wprowadziła w swoich systemach natywne wsparcie dla komunikatów MIDI wysyłanych za pośrednictwem Bluetooth LE, co ułatwiło producentom sprzętu muzycznego tworzenie bezprzewodowych kontrolerów cechujących się niską latencją i niewielkim zużyciem energii. Na targach NAMM 2016 można było znaleźć całkiem sporo urządzeń korzystających z tego rozwiązania. Najbardziej obiecująco prezentowały się interfejsy MIDI, takie jak Yamaha MD-BT01 i UD-BT01 czy Puc +, dzięki którym możliwe staje się „dozbrojenie” większości dostępnych na rynku kontrolerów w opcję bezprzewodowej komunikacji z innymi urządzeniami. Jeśli dodamy do tego fakt, iż całkiem niedawno wsparcie dla komunikatów MIDI wysyłanych przez Bluetooth obiecała wprowadzić w swoim systemie firma Microsoft, przyszłość bezprzewodowych kontrolerów zaczyna prezentować się naprawdę ciekawie.

Tablety i smartfony spowszedniały

nanoKONTROL-Studio-ipad-rgb-g

Przez kilka ostatnich lat mogliśmy obserwować gwałtowny wzrost popularności iPadów i iPhone’ów wśród muzyków, którzy wykorzystywali je między innymi jako kontrolery MIDI, elektroniczne instrumenty, moduły brzmieniowe czy przenośne rejestratory. Pod koniec 2014 roku o muzyczną stronę swojego mobilnego systemu postanowiło zadbać także Google, dzięki czemu również użytkownicy Androida mogli wreszcie zacząć wykorzystywać swoje tablety i smartfony do pracy z dźwiękiem. W ubiegłym roku swoje trzy grosze do tematu dorzucił także Microsoft, który postanowił zaprezentować światu muzyczny potencjał mobilnej wersji swojego systemu nawiązując współpracę z firmą Bitwig, czego efektem była nowa wersja programu Bitwig Studio przystosowana do tabletów z serii Surface. W międzyczasie Apple wypuściło na rynek iPada Pro, odróżniającego się od swoich poprzedników większym ekranem i mocniejszymi parametrami technicznymi. Mówiąc krótko: wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że rok 2016 należeć będzie do urządzeń mobilnych. Tymczasem okazało się, że na tegorocznych targach NAMM zaprezentowano, delikatnie mówiąc, bardzo skromną liczbę nowych muzycznych akcesoriów projektowanych z myślą o współpracy z tabletami i smartfonami. Mało tego, większość z nich była po prostu nieco usprawnionymi wersjami starszych produktów, ciekawymi ale nie innowacyjnymi. Czy fakt ten oznacza, że producenci sprzętu muzycznego nagle zapomnieli zupełnie o tabletach i smartfonach? Nie do końca. Wiele spośród zaprezentowanych w tym roku produktów projektowanych z myślą o „pełnowymiarowych” systemach, posiada bowiem również możliwość współpracy z urządzeniami mobilnymi (zwłaszcza z tymi działającymi pod kontrolą systemu iOS). W większości przypadków jest to jednak co najwyżej dodatek do „dania głównego”, a nie najważniejsza cecha produktu. Mówiąc wprost: wygląda na to, że szał na muzyczne akcesoria robione specjalnie z myślą o tabletach i smartfonach minął równie szybko, jak się pojawił, a wykorzystywanie urządzeń tego typu do tworzenia, wykonywania bądź miksowania muzyki stało się dla nas czymś równie zwyczajnym, jak wykorzystywanie w tym samym celu laptopów. Muzycy korzystający podczas pracy ze smartfonów i tabletów muszą się więc najwyraźniej pogodzić z tym, że nie będą już traktowani specjalnie przez producentów muzycznych akcesoriów. Z jednej strony można się z tego cieszyć, gdyż wszystko wskazuje na to, że czasy w których wiele firm starało się wciskać klientom pomniejszone, okrojone wersje starszych produktów, reklamując je jako „zaprojektowane z myślą o współpracy z tabletem/smartfonem”, minęły już bezpowrotnie, a zamiast tego otrzymamy możliwość współpracy z wieloma nowymi akcesoriami tworzonymi z myślą o „dużych” systemach. Z drugiej strony taka sytuacja rodzi obawę, że nowe produkty, dla których możliwość współpracy z urządzeniami mobilnymi stanowić będzie cechę drugo lub nawet trzeciorzędną, nie będą współpracować z nimi tak dobrze, jak akcesoria projektowane od podstaw z myślą o takich zastosowaniach.

Kontrolery PMC wychodzą z cienia

seaboardrise49

Kontrolery PMC, czyli Polyphonic Multidimensional Controllers, to urządzenia pozwalające na swobodne modulowanie wielu parametrów brzmienia jednocześnie za pomocą ruchu palców/dłoni w trzech wymiarach. Instrumenty tego typu początkowo radziły sobie na rynku bardzo słabo, po części dlatego iż jako projekty eksperymentalne, produkowane w niewielkiej ilości egzemplarzy, były one (i nadal są) zwykle drogie i trudno dostępne, a po części dlatego, iż ich nietypowe konstrukcje i sposoby obsługi potrafiły skutecznie odstraszyć wielu potencjalnych nabywców, którzy jednak woleli wydać swoje pieniądze na bardziej konwencjonalne i sprawdzone rozwiązania. Na szczęście z roku na rok ich popularność stopniowo rosła, co zachęcało producentów do wypuszczania na rynek kolejnych, jeszcze ciekawszych urządzeń tego typu. Podczas tegorocznych targów NAMM kontrolery PMC nie były już traktowane jak eksperymentalne ciekawostki, którym nikt nie wróżył większego sukcesu, lecz jak jedna z najciekawszych kategorii produktów, mająca realne szanse na zapisanie się na stałe w historii branży muzycznej. Najlepiej widać to było na przykładzie kontrolera Seaboard RISE 49, który spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem ze strony dziennikarzy i potencjalnych nabywców, mimo iż zaprezentowany trzy lata temu pierwszy model z tej serii został przyjęty raczej chłodno.