Serwis Pulselocker był pierwszą usługą strumieniowania muzyki skierowaną głównie do DJ-ów. Niestety, 10 listopada oficjalnie zakończył on swoją działalność.
Tym, co wyróżniało Pulselocker na tle innych serwisów streamingowych, był regulamin zezwalający na publiczne odtwarzanie muzyki z jego katalogu, czego wyraźnie zabraniają giganci pokroju Spotify, Tidal czy Apple Music. Była to też jedyna tego typu usługa oferująca pełną integrację z popularnymi programami DJ-skimi: Serato DJ, Rekordbox DJ i Virtual DJ. Nie bez znaczenia była też możliwość zapisywania muzyki na dysku twardym komputera, co eliminowało jedną z największych bolączek korzystania z serwisów streamingowych – uzależnienie od połączenia z internetem.
Zamknięcie serwisu Pulselocker to dość poważny cios dla DJ-ów, którzy traktowali go jako główne, bądź nawet jedyne źródło odtwarzanych utworów. Sytuację pogarsza fakt, że serwis został zamknięty nagle, nie dając użytkownikom czasu na dostosowanie się do nowej sytuacji. Niektórzy z nich w miniony weekend opublikowali na portalach społecznościowych i forach internetowych historie o tym, jak musieli sobie radzić z utratą dostępu do swojej biblioteki utworów na krótko przed występem.
Korzystanie z serwisów strumieniujących muzykę to temat, który od kilku lat wywołuje sporo kontrowersji w środowisku DJ-skim. Zwolennicy takiego rozwiązania doceniają w nim wygodę użytkowania oraz względnie niskie koszta. Przeciwnicy uważają zaś, że usługi tego typu są wciąż zbyt zawodne, by opierać na nich występy przed publicznością, a gdy przestaniemy płacić abonament zostajemy z niczym. Jak nietrudno się domyślić, koniec działalności serwisu Pulselocker i związane z nim problemy stanowią dość poważny argument przemawiający na korzyść tej drugiej grupy. Niezależnie od tego, jaki jest nasz stosunek do serwisów streamingowych, zaistniała sytuacja powinna stanowić przestrogę dla wszystkich DJ-ów. Zawsze warto jest mieć jakiś plan awaryjny, nawet jeśli komuś wydaje się, że narzędzia z których korzysta są absolutnie niezawodne.