Kontrolery firmy Livid Instruments do niedawna były w naszym kraju czymś w rodzaju egzotycznej ciekawostki – każdy o nich słyszał, lecz mało kto miał okazje sprawdzić, jak sprawują się w praktyce. Teraz, gdy wspomniane urządzenia znalazły wreszcie polskiego dystrybutora w postaci firmy Mega Music, sytuacja ta powinna w teorii ulec zauważalnej zmianie. Jak to jednak zwykle bywa, w praktyce nie wszystko jest takie oczywiste.
Nie da się bowiem ukryć, że nasz rodzimy rynek rządzi się własnymi, dość specyficznymi prawami, a dla polskiego nabywcy czynnikiem decydującym o zakupie danego produktu najcześciej jest jego cena. Tymczasem Ohm RGB, jak przystało na ręcznie wykonane urządzenie, jest kontrolerem z którego promieniuje wręcz aura kosztownej ekskluzywności, co może niestety odstraszyć potencjalnych klientów. Warto jednak przyjrzeć się nieco bliżej temu urządzeniu, gdyż oferuje ono naprawdę ciekawe możliwości.
Przyznam szczerze, że dawno już rozpakowywanie żadnego sprzętu nie wzbudziło we mnie tylu emocji. Już samo opakowanie w którym przybył do mnie Ohm RGB mówiło bowiem wyraźnie, że w środku kryje się urządzenie wyjątkowe, którego próżno szukać na zwykłych, sklepowych półkach. Odczucie to pogłębia się jeszcze bardziej po otwarciu pudełka, kiedy to naszym oczom ukazuje się metalowa konstrukcja z drewnianymi elementami, robiąca naprawdę świetne pierwsze wrażenie. Pobieżne sprawdzenie ruchomych elementów kontrolera przebiegło bez większych zaskoczeń. Obrotowe potencjometry stawiają rozsądny opór, wystarczający do wyeliminowania przypadkowych zmian parametrów. To samo tyczy się zresztą wszystkich suwaków z wyjątkiem crossfadera, który nie chodzi może tak luźno jak te znane z kontrolerów/mikserów typowo DJ-skich, ale nie daje też powodów do narzekania (zwłaszcza że, co tu kryć, kontroler ten nie był projektowany raczej jako narzędzie dla turntablistów). Muszę przyznać, że z początku drażniło mnie mocno niesymetryczne rozłożenie obrotowych potencjometrów, których z lewej strony jest dwanaście a z prawej – jedynie cztery, co nie jest rozwiązaniem ani praktycznym, ani tym bardziej estetycznym. W trakcie testów okazało się jednak, że problem ten nie doskwierał mi wcale tak bardzo, jak się tego spodziewałem.
Na osobny akapit zasługują natomiast gumowe przyciski, które jakby nie patrzeć stanowią tutaj jeden z najważniejszych elementów urządzenia. Wszystkie wystają bowiem dość wysoko ponad powierzchnię obudowy, co sprawia, że dość łatwo poruszyć nimi na boki podczas wciskania. Zjawisko te nie ma wprawdzie żadnego wpływu na sposób ich działania, jednak potrafi na początku nieco zbić z tropu, zwłaszcza jeśli wcześniej zdążyliśmy przyzwyczaić się do „standardowych” przycisków lub padów znanych z popularnych, seryjnie produkowanych kontrolerów. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie przyciski są tu w gruncie rzeczy dość małe, o czym jednak łatwo zapomnieć, gdyż ich przemyślane rozłożenie zapewnia znakomitą wygodę obsługi. Nie da się jednak ukryć, że nietypowy „feeling” w połączeniu z niewielkimi rozmiarami i brakiem czułości na siłę uderzenia może okazać się dla niektórych użytkowników barierą nie do przejścia. Po podłączeniu okazuje się, że mogą one być podświetlone na jeden z siedmiu kolorów. Nie jest to wprawdzie oszałamiająca liczba, ale trzeba przyznać, że podświetlone przyciski prezentują się całkiem nieźle.
Z tyłu kontrolera, oprócz standardowego w dzisiejszych czasach złącza USB znajdziemy również dwa pięciopinowe złącza MIDI, dwa wejścia na przełączniki nożne oraz, tu ciekawostka, unikatowe złącze XPC. Te ostatnie zaprojektowane zostało z myślą o współpracy z innymi produktami firmy Livid Instruments, (takimi jak serie XPC i Builder, które w naszym kraju trafią do sprzedaży najprawdopodobniej jesienią) jednak fani majsterkowania mogą wykorzystać je do samodzielnej rozbudowy kontrolera poprzez podłączanie do niego dodatkowych elementów takich jak przełączniki czy potencjometry. Czynność tą ułatwia znajdujący się obok zestaw miniaturowych dźwigni, odpowiadających za uruchamianie poszczególnych pinów.
Testy kontrolera Ohm RGB rozpocząłem od sprawdzenia jak współpracuje on z VJ-skim oprogramowaniem Cell DNA, gdyż to właśnie w zestawie z tą aplikacją dostępny jest on do nabycia w naszym kraju (oczywiście istnieje również możliwość zakupu samego kontrolera). Jak przystało na duet Hardware i Software pochodzących od jednego producenta współpraca między poszczególnymi elementami pakietu przebiega wzorowo. Zestaw kontrolek w jaki wyposażono Ohm RGB w zupełności wystarczy bowiem do obsługi wszystkich najważniejszych funkcji programu, poczynając od odpalania klipów video i obsługi efektów, a kończąc na regulacja prędkości i trybu odtwarzania czy kontroli nad parametrami wyświetlanego obrazu. Wszystko działa tu w sposób prosty, jasny i przejrzysty, dzięki czemu nauka obsługi tego konkretnego mapowania (bo oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by zmienić domyśle ustawienia) przebiega bezproblemowo, nawet jeśli poruszamy się „na czuja” bez posiłkowania się instrukcją, którą można znaleźć w sieci.
Wśród plików dostępnych do pobrania na stronie producenta znaleźć można również dwa gotowe mapowania dla programu Traktor. Pierwsze z nich zaprojektowane zostało z myślą o wykorzystaniu Ohm RGB w roli DJ-skiego kontrolera typu All-In-One. Mimo iż posiada ono wszystkie niezbędne funkcje to jednak jak na mój gust zostało zaprojektowane nieco chaotycznie. Dostosowanie go do własnych potrzeb (bądź przygotowanie własnego od podstaw) nie powinno jednak sprawić większego problemu nawet średnio zaawansowanemu użytkownikowi. Drugie mapowanie skupia się natomiast na obsłudze Remix Deck’ów, zakładając obsługę miksu za pomocą drugiego kontrolera. Mimo iż wydaje się ono całkiem nieźle zaprojektowane, to jednak wykorzystywanie tak rozbudowanego urządzenia do obsługi jednej funkcji (z którą spokojnie poradziłby sobie kilkukrotnie tańszy kontroler) wydaje mi się jednak mijać nieco z celem. Zaprojektowany przez Livid Instruments układ kontrolek aż prosi się bowiem o wykorzystanie jego potencjału do tworzenie rozbudowanych, mocno technicznych miksów z użyciem czterech (lub więcej) wirtualnych odtwarzaczy.
Na koniec zostawiłem sobie testy z programem Ableton Live, gdyż nie da się ukryć, że to właśnie z tej aplikacji korzystać będzie znaczna większość nabywców Ohm RGB. Samo rozłożenie poszczególnych elementów urządzenia mówi zresztą wyraźnie, iż został on stworzony z myślą o współpracy z wspomnianym oprogramowaniem. Domyślny skrypt dostępny do pobrania ze strony internetowej producenta robi naprawdę dobre pierwsze wrażenie, zaskakując dość sporą złożonością i ilością dostępnych funkcji. Oferuje on bowiem aż cztery tryby pracy w zupełności zaspokajające podstawowe potrzeby użytkownika. Pierwszy z nich, noszący nazwę Mixing Mode, oferuje nam dostęp do najbardziej podstawowych funkcji programu, takich jak odpalanie klipów i scen, kontrola głośności, panoramy i torów wysyłek, obsługa sekcji transportu (niestety, ograniczona do funkcji play i stop) oraz nawigacji. Mówiąc prościej: jest to tryb zaprojektowany z myślą o pracy studyjnej, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystywać go do grania na żywo. Obsługa sesji Live za jego pomocą jest naprawdę prosta, intuicyjna i, co najważniejsze, całkiem wygodna. Tego samego nie da się niestety powiedzieć o drugim trybie, zaprojektowanym z myślą o obsłudze wirtualnych instrumentów. Firma Livid zdecydowała się tu bowiem podejść do tematu nieco nietypowo i zamiast standardowej siatki dźwięków znanej chociażby z Push’a czy Launchpad’a, zaserwowała nam dziwną „konstrukcję” dzielącą 64 przyciski znajdujące się w centrum kontrolera na trzy sekcje: Perkusji, basu i skali, różniące się od siebie przypisanym kanałem MIDI i sposobem działania. Pierwsza z nich, obejmująca siatkę 4 x 4 w lewym górnym rogu, przypisuje się automatycznie do aktualnie zaznaczonych padów instrumentu Drum Rack. Znajdująca się obok sekcja basu ma z kolei przypisaną na stałe skale chromatyczną od C0 do D#1, rozłożoną tak, że najniższy dźwięk znajduje się w lewym górnym rogu, czyli zupełnie inaczej niż w przypadku większości instrumentów wyposażonych w pady. Pozostałe przyciski wysyłają komunikaty Note On zależne od aktualnie wybranej skali, co byłoby całkiem przydatną funkcją gdyby nie fakt, że nie można tu samodzielnie ustalić toniki (zawsze jest to C). Wszystko to sprawia wrażenie, że tryb ten został dodany niejako na siłę, zwłaszcza iż sama konstrukcja kontrolera wskazuje wyraźnie iż nie był on projektowany z myślą o wykorzystywaniu go w roli instrumentu. Trzeci tryb, noszący nazwę Djing Mode, to w zasadzie przerobiona wersja pierwszego trybu, przystosowana do występów na żywo. Dodano tu więc funkcję zmiany tempa, obsługę panoramy i wysyłek zastąpiono equalizerem a dolny rząd przycisków, który w Mixing Mode służył do przełączania ścieżki w tryb nagrywania, pozostawiono do dowolnego zmapowania przez użytkownika. Ostatni tryb pełni natomiast w tym skrypcie dwie funkcje. Pierwszą z nich jest obsługa modułów Max for Live dostępnych do pobrania ze strony producenta, wśród których znajdziemy między innymi rozmaite sekwencery, czy narzędzia pozwalające na synchronizację Ableton Live z programem Cell DNA. Jeśli jednak nie zdecydujemy się na skorzystanie z wspomnianych wtyczek, ostatni tryb daje nam po prostu sześć „czystych” stron, pozwalających na swobodne zmapowanie potencjometrów i centralnej siatki przycisków (fadery pozostają przypisane do obsługi głośności kanałów), co powinno w zupełności wystarczyć większości użytkowników do uzupełnienia mapowania o elementy, których brakowało im w pozostałych trzech modułach. Mimo lekkiego niesmaku spowodowanego trybem Playing Mode muszę więc przyznać, że domyślny skrypt dla programu Live sprawdza się całkiem nieźle.
EDYTOR
Jeśli jednak z jakiegoś powodu mapowania i skrypty przygotowane przez producenta nie przypadną nam do gustu, nic nie stoi oczywiście na przeszkodzie by samodzielnie przygotować takie, które będą nam w pełni pasować. Przydatnym narzędziem w przygotowywaniu podwalin pod nasz projekt może okazać się edytor, pozwalający przypisać każdemu elementowi kontrolera wybrany przez nas komunikat MIDI oraz sposób podświetlenia (tutaj warto zwrócić uwagę na kilka dodatkowych „bajerów” pozwalających między innymi wyświetlać na centralnej siatce padów napisy lub proste animacje). W pamięci urządzenia możemy zachować jednocześnie cztery banki takich ustawień, oraz wybrać przyciski odpowiedzialne za przełączanie się między nimi. Mówiąc krótko: mamy tu do czynienia ze standardowym edytorem, który raczej nie zaskoczy niczym nawet średnio zaawansowanego użytkownika. Aplikacja mimo dość siermiężnego interfejsu jest bowiem całkiem prosta w obsłudze (zwłaszcza, że na samym wstępie automatycznie odpalany jest samouczek). Jeśli jednak zdarzy nam się odrobinę w niej zagubić, z pomocą przychodzi przejrzysta instrukcja będąca elementem Livid Wiki – obszernej skarbnicy wiedzy na temat produktów firmy Livid Instruments.
PODSUMOWANIE
Ohm RGB to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony mamy tu bowiem bogaty i dobrze przemyślany zestaw funkcji zamkniętych w całkiem zgrabnym i eleganckim opakowaniu, co daje nam idealnego kandydata na główny element setupu nie tylko Liveactowca, ale też DJ-a czy VJ-a. Z drugiej zaś nie da się ukryć, że jeśli obedrzeć Ohm RGB z całej tej „customowej” otoczki (dystrybutor nie wyklucza możliwości zamawiania modeli wyposażonych w wybrany przez nabywcę rodzaj drewna i wykończenia), to pozostaje nam „tylko” dobry kontroler, z wygodnym i świetnie przemyślanym rozłożeniem elementów, ale za to pozbawiony pewnej dozy innowacyjności, której to można by oczekiwać po urządzeniu z tej półki cenowej. Co więcej, specyficzna stylistyka przyjęta przez firmę Livid Instruments z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu, a jeśli kontroler nam zwyczajnie nie leży, to nawet świadomość obcowania z ręcznie wykonanym cudem teksańskiej myśli technicznej nie będzie w stanie usprawiedliwić jego wysokiej ceny. Dla kogo więc mógłbym z czystym sumieniem polecić Ohm RGB? Wydaje mi się, że najbardziej zadowoleni z zakupu będą artyści, których sztuka opiera się na przemyślanym i precyzyjnym budowaniu atmosfery poprzez miksowanie ze sobą różnych elementów. Niezależnie od tego czy będą to klipy w Ableton Live, ścieżki w Traktorze czy materiały video w Cell DNA bądź jakimkolwiek innym programie VJ-skim, Crossfader, 8 faderów, 16 potencjometrów i 81 przycisków to arsenał który powinien sprostać nawet najbardziej wymagającym użytkownikom. Definitywnie odradzałbym natomiast zakup osobom, które poszukują czegoś do kontroli wirtualnych instrumentów, gdyż w tej roli Ohm RGB radzi sobie co najwyżej przeciętnie.
Kontroler do testów udostępniła firma Mega Music.