Maschine Jam – Recenzja

Zaprezentowany po raz pierwszy we wrześniu ubiegłego roku kontroler Maschine Jam okazał się dla wielu osób sporą niespodzianką. Podczas gdy wszystkie poprzednie modele z serii opierały się na tym samym pomyśle co wydany w 2009 roku pierwowzór, Jam wykorzystywał zupełnie inne rozwiązania.

Projektanci z firmy Native Instruments postanowili bowiem tym razem zrezygnować z dwóch elementów, które do tej pory były obecne w każdym kontrolerze z serii Maschine – szesnastu dużych padów oraz wbudowanych wyświetlaczy – wprowadzając zamiast nich siatkę niewielkich, prostokątnych przycisków i dotykowe paski. Mimo całkowicie nowego designu kontroler ten oferuje jednak z grubsza te same możliwości co jego poprzednicy, chociaż do wielu kwestii podchodzi on w zgoła odmienny sposób. O tym, jakie możliwości oferuje użytkownikowi Maschine Jam, oraz z czym model ten radzi sobie lepiej, a z czym gorzej od innych reprezentantów rodziny Maschine, przeczytacie w poniższej recenzji.

Pierwsze wrażenia

Różnice między Jam a poprzednimi kontrolerami z serii Maschine widać już w samym kształcie urządzenia. Jego górny panel jest bowiem całkowicie płaski, a nie nachylony pod kątem jak miało to miejsce we wszystkich dotychczasowych „maszynach”. Cecha ta w połączeniu z niemal absolutnym brakiem wystających elementów sprawia, że chociaż wymiary opisywanego tu kontrolera są bardzo zbliżone do Maschine i Maschine MK2, to jednak sprawia on wrażenie znacznie mniejszego i łatwiejszego w transporcie. Jeśli jednak zależy nam na tym, by nasz Jam ustawiony był pod takim samym kątem jak inne kontrolery z serii Maschine, w zestawie dołączono podstawkę, którą można przykręcić do spodu urządzenia. Nie jest to wprawdzie rozwiązanie tak wygodne, jak rozkładane nóżki znane z modelu Studio, jednak mimo wszystko sprawuje się naprawdę dobrze.

Mimo iż górny panel kontrolera może na pierwszy rzut oka wydawać się tłoczny i skomplikowany, to jednak wrzeczywistości jest on bardzo przejrzysty i prosty w obsłudze. Większą część dostępnego miejsca zajmuje siatka 64 niewielkich, gumowych przycisków z kolorowym podświetleniem, chodzących z bardzo wyraźnym „klikiem”. Nad nią i pod nią umieszczono po jednym dodatkowym rzędzie przycisków funkcyjnych. Górne mają taki sam rozmiar jak przyciski wchodzące w skład siatki, zaś dolne są od nich nieznacznie większe. Dolną część kontrolera zajmuje osiem pasków dotykowych, każdy z własną kolumną diod sygnalizacyjnych, oraz pojedynczy rząd przycisków funkcyjnych. Wszystkie wymienione elementy tworzą razem główną część kontrolera, z której będziemy korzystać najczęściej. Po obu jej stronach umieszczono zaś kolumny nieco rzadziej używanych przycisków, służących głównie do zmiany trybu działania urządzenia. W pierwszej z nich oprócz dwunastu przycisków funkcyjnych znajdziemy też „krzyżak”, przypominający ten znany z kontrolerów do gier, ułatwiający poruszanie się po programie Maschine 2. W drugiej kolumnie znalazło się zaś miejsce dla jedenastu przycisków funkcyjnych, miernika poziomu wysterowania oraz enkodera z funkcją rozpoznawania dotyku. Na tylnym panelu urządzenia umieszczono zaś jedynie złącze USB oraz wejście na przełącznik nożny.

Software

Maschine Jam podobnie jak wszystkie poprzednie kontrolery z tej serii sprzedawany jest w zestawie z całkiem pokaźnym pakietem dodatków. Oprócz pełnej wersji programu Maschine 2 (o której szerzej pisałem już przy okazji recenzji modelu Maschine Studio) nabywcy Jam otrzymają również „ważącą” niemal 10 GB bibliotekę sampli, pakiet Komplete Select składający się z 11 wirtualnych instrumentów i efektów (w którym znajdziemy między innymi wirtualne syntezatory Massive, Prism i Monark, samplowane pianina The Gentleman i Scarbee Mark 1 oraz hybrydowy instrument perkusyjny Drum Lab) oraz bon na 25 euro do wykorzystania w oficjalnym sklepie firmy Native Instruments.

Ścisła integracja dołączonego oprogramowania ze sprzętem od zawsze była jedną z najmocniejszych cech serii Maschine i Jam nie stanowi tu wyjątku. Wszystkie najważniejsze funkcje programu Maschine 2 można więc prosto i wygodnie obsłużyć za pomocą samego kontrolera, nie sięgając po mysz ani klawiaturę. Warto jednak mieć na uwadze, że by w pełni wykorzystać możliwości Maschine 2 i Maschine Jam trzeba poświęcić trochę czasu na przyswojenie kombinacji przycisków służących do obsługi bardziej zaawansowanych (a co za tym idzie – rzadziej używanych) funkcji. W celu ułatwienia sobie tego zadania naprawdę warto sięgnąć po instrukcję obsługi, gdyż nie wszystkie kombinacje są na tyle oczywiste, by można było wpaść na nie samemu, a rola niektórych przycisków zmienia się w zależności od wybranego trybu działania.

Ciekawą nowością wprowadzoną w oprogramowaniu Maschine 2 z myślą o użytkownikach kontrolera Jam jest kontekstowe menu, dające szybki i wygodny dostęp do bardziej zaawansowanych opcji programu. Ma ono formę niewielkiego okna, które pojawia się na ekranie komputera po dotknięciu enkodera lub wciśnięciu odpowiedniego przycisku funkcyjnego, a jego zawartość zależna jest od aktualnie wybranego trybu działania kontrolera. Z rozwiązania tego skorzystamy m.in. podczas przeglądania biblioteki, ustawiania parametrów skal i akordów czy zmiany ustawień siatki sekwencera. Funkcja ta sprawdza się świetnie i bardzo ułatwia korzystanie z kontrolera, jednak jednocześnie sprawia, iż praca z Jam stawia znacznie większy nacisk na korzystanie z ekranu komputera, czego wszystkie dotychczasowe modele starały się za wszelką cenę unikać. Sytuacja ta, jak nietrudno się domyślić, wynika głównie z faktu, iż Maschine Jam w odróżnieniu od swoich poprzedników nie posiada wbudowanych wyświetlaczy. Jeśli więc bardzo zależy nam na tym, by móc obsługiwać oprogramowanie Maschine 2 bez korzystania z ekranu komputera, najprostszym rozwiązaniem jest korzystanie z Jam w połączeniu z innym kontrolerem z serii Maschine i obsługiwanie wybranych funkcji za pomocą wbudowanych w niego ekranów.