Gdy po raz pierwszy zobaczyłem ten kontroler byłem święcie przekonany, że to po prostu stare dobre EWI (Electronic Wind Instrument) ubrane w bardziej fikuśne fatałaszki. Patrząc na budowę tego kontrolera, a w szczególności na przyciski jednoznacznie kojarzące się z instrumentami dętymi, byłem przekonany, że wiem dokładnie jak on działa. Tymczasem okazało się, że jestem po prostu kolejną smutną ofiarą popularnego dziś poglądu „wiem wszystko, mam internet”. Karlax nie jest kontrolerem typu EWI. Dzieli jednak z nimi jedną wspólną cechę. Cechę dla muzyków bardzo ważną. Karlax daje ci poczucie, że każdy twój ruch ma wpływ na ostateczne brzmienie wydawanego dźwięku. Każdy kto kiedykolwiek grał na instrumentach „bezprądowych” wie jak wielkie ma to znaczenie. Każde delikatne podciągnięcie struny, mocniejsze zadęcie czy zluzowanie uchwytu w celu luźnego puszczenia pałki perkusyjnej po membranie werbla. Te wszystkie drobne szczegóły wykonywane odruchowo, wpojone w pamięć mięśni przez lata praktyki. To właśnie to tworzy indywidualny styl. To właśnie to nadaje unikatowy „feeling” twojej grze.
Czym więc naprawdę jest Karlax ? Składa się ona z dwóch części, górnej i dolnej, połączonych ze sobą czymś w rodzaju obrotowego enkodera który dodatkowo można lekko zginać, co daje nam już dwa komunikaty wysyłane poprzez przekręcanie i zginanie obu części względem siebie. Dodatkowo w kontroler ten wbudowano inklinometr i przyspieszeniomierz, dzięki czemu zarówno odchylanie jak i poruszanie całym urządzeniem w trzech płaszczyznach powoduje wysyłanie odmiennych komunikatów. Z przodu górnej części, przeznaczonej dla lewej ręki, znajdziemy cztery „grzybki” przypominające tłoki trąbki, pięć „spustów” oraz cztery przełączniki. Z tyłu górnej części znajdziemy pięć dodatkowych przełączników oraz mini joystick służący do poruszania się po menu użytkownika wyświetlanym na znajdującym się z tyłu urządzenia ekranie AMOLED (dodatkowe przełączniki i joystick mogą również służyć do wysyłania dodatkowych komunikatów MIDI). Dolna część jest niemal lustrzanym odbiciem górnej. Różni się tylko brakiem joysticka, ekranu i jednego tylnego przełącznika.
Obudowa kontrolera wykonana jest z aluminium. Całość zasilana jest akumulatorkami (ładowanymi przez USB lub specjalną ładowarkę) i komunikuje się bezprzewodowo z dołączonym do zestawu odbiornikiem (do wyboru MIDI lub OSC), dzięki czemu możemy kontrolować nie tylko oprogramowanie komputerowe ale również zewnętrzne moduły brzmieniowe. Do kontrolera dołączony również oprogramowanie Karlax-Bridge oraz Karl/Max. Pierwsze służy do ułatwienia współpracy kontrolera z programami typu DAW, drugie natomiast jest kompletną platformą do komponowania i grania na żywo za pomocą samego kontrolera. Oprócz wspomnianych wcześniej rzeczy w skład zestawu wchodzi jeszcze skórzany futerał i specjalna ściereczka.
Niestety, jak to zwykle bywa z tak nietypowymi kontrolerami zawrotna cena niszczy jakiekolwiek marzenia o posiadaniu własnego egzemplarza. 4 700 euro to jednak zdecydowanie za dużo dla przeciętnego polskiego muzyka lubiącego tego typu eksperymenty. Nie zdziwiłbym się jednak gdyby kontroler ten już niedługo zagościł wśród paryskiej cyfrowej cyganerii (Bo to właśnie mieszkańcy kraju winem i żelipapą płynącego stworzyli ten kontroler). Więcej informacji na stronach: http://www.karlax.com/ i http://www.dafact.com/