Firma Spitfire Audio znana jest przede wszystkim za sprawą swoich orkiestrowych bibliotek brzmieniowych, a zwłaszcza samplowanych instrumentów smyczkowych. Niedawno jednak postanowiła ona spróbować swoich sił w nieco innej kategorii. Eric Whitacre Choir to pierwszy w jej historii wirtualny instrument oferujący wyłącznie brzmienia ludzkiego głosu.
Jak sama nazwa wskazuje wtyczka ta jest efektem współpracy między Spitfire Audio i Erikiem Whitacre’em – kompozytorem znanym m.in. za sprawą projektu Virtual Choir, w ramach którego stworzył on kilka utworów z próbek głosów nadesłanych przez tysiące internautów z całego świata. Już na samym wstępie trzeba przyznać, że jej twórcy podeszli do tematu z rozmachem, przygotowując potężną, zajmującą niemal 200 GB bibliotekę brzmień, obejmującą 4 rodzaje głosów (sopran, alt, tenor i bas), każdy z pokaźną kolekcją różnych artykulacji. O tym, czy w parze z imponującą objętością idą również wysoka jakość wykonania, łatwość obsługi, wszechstronność i dobre brzmienie, dowiecie się z poniższej recenzji.
Interfejs użytkownika
Wraz z premierą wtyczki Hans Zimmer Strings firma Spitfire Audio zaprezentowała światu nowy interfejs użytkownika, mający zastąpić znany i lubiany interfejs, z którego przez wiele lat korzystały jej wszystkie biblioteki brzmieniowe. Nowy projekt wzbudził we mnie dość mieszane odczucia. Na pierwszy rzut oka sprawiał on wrażenie intuicyjnego i prostego w obsłudze, a przy tym wyglądał ładniej i nowocześniej niż interfejsy starszych produktów tej samej firmy. Szybko jednak okazało się, że jego projektanci w wielu miejscach postawili wygląd ponad funkcjonalność, przez co obsługa wtyczki bywała niekiedy trochę denerwująca. Szczerze liczyłem, że ich kolejny produkt przyniesie pewne zmiany w tej kwestii. Tak się niestety nie stało.
Eric Whitacre Choir korzysta z niemal identycznego interfejsu użytkownika co Hans Zimmer Strings. Jego górną połowę zawsze zajmują więc dwa suwaki, służące do kontrolowania dynamiki i ekspresji, oraz jedno wielgachne pokrętło, do którego możemy przypisać jeden z czterech pozostałych parametrów instrumentu: pogłos, czas wybrzmiewania, vibrato i precyzję (ten ostatni dostępny jest tylko w krótkich artykulacjach i służy do kontrolowania minimalnych opóźnień, których obecność zwiększa nieco realizm ścieżek, ale może być niepożądana gdy zależy nam np. na stworzeniu idealnie mechanicznego rytmu). Obszar zajmowany przez te trzy elementy spokojnie pomieściłby oddzielne suwaki/pokrętła dla każdego dostępnego parametru (tak jak miało to miejsce w interfejsach starszych produktów), jednak projektanci uznali najwyraźniej, że taka liczba wirtualnych potencjometrów mogłaby przytłoczyć użytkowników. Podobne podejście widać zresztą w dolnej połowie interfejsu, której zawartość zmienia się w zależności od tego, którą z trzech dostępnych zakładek wybierzemy. Pierwsza z nich służy do wyboru artykulacji instrumentu, druga daje dostęp do miksera pozwalającego mieszać ze sobą próbki nagrane za pomocą różnego rodzaju mikrofonów (tym samy modyfikując nieco brzmienie naszego wirtualnego chóru i zmieniając jego położenie w przestrzeni) natomiast trzecia daje dostęp do wspomnianych już wcześniej czterech parametrów instrumentu. Pierwsze dwie wręcz rażą pustymi przestrzeniami, które mogłyby zająć dodatkowe przyciski wyboru artykulacji lub suwaki miksera, co z kolei ograniczyłoby liczbę kliknięć potrzebnych by dostać się do interesującego nas elementu (zakładki wyświetlają najwyżej osiem artykulacji lub sześć mikrofonów, a pojedynczy instrument ma ich zwykle kilkukrotnie więcej, przez co przełączanie się między artykulacjami wymaga nieraz ciągłego przewijania widocznych na ekranie grup). Trzecia zakładka moim skromnym zdaniem w ogóle nie powinna istnieć, gdyż, jak już wcześniej wspomniałem, oferowane przez nią cztery wirtualne pokrętła spokojnie zmieściłyby się w górnej połowie interfejsu, gdzie użytkownik miałby do nich stały dostęp.
Gwoli ścisłości – wymienione powyżej mankamenty nie mają jakiegoś kolosalnego wpływu na wygodę korzystania z wtyczki (zwłaszcza gdy obsługujemy ją głównie za pomocą kontrolera MIDI, a nie myszy i klawiatury). Obsługa Eric Whitacre Choir mimo wszystko jest na tyle prosta i wygodna, że powinni z nią sobie bez problemu poradzić nawet początkujący użytkownicy. Jest to jednak zdecydowanie zasługa prostoty samego instrumentu, a nie dobrego designu interfejsu użytkownika, który w swojej obecnej formie jest jednak zdecydowanie mniej wygodny w obsłudze niż ten znany ze starszych bibliotek brzmieniowych tej samej firmy. Szkoda, bo naprawdę wystarczyłoby kilka drobnych zmian, by stał się od niego lepszy.
W praktyce
Jak już wcześniej wspomniałem, Eric Whitacre znany jest między innymi za sprawą projektu Virtual Choir – chóru składającego się z kilku tysięcy internautów. Sygnowana jego nazwiskiem wtyczka powstała z wykorzystaniem znacznie mniejszego, bo zaledwie 22 osobowego chóru (6 sopranów, 5 altów, 5 tenorów i 6 basów), jednak korzystając z niej łatwo jest zapomnieć o tym, jak skromny zespół brał udział w nagrywaniu wchodzących w jej skład próbek. Eric Whitacre Choir oddaje bowiem w nasze ręce naprawdę wszechstronny wirtualny chór, równie dobrze nadający się do tworzenia delikatnych, eterycznych dźwięków jak i potężnych, „epickich” partii.
Brzmienia oferowane przez Eric Whitacre Choir podzielono na pięć grup: cztery reprezentujące poszczególne rodzaje głosów i jedną w której cały chór śpiewa jednocześnie. Każda z nich oferuje przynajmniej 29 różnych artykulacji (najwięcej, bo ponad 50, oferuje ich tutti, czyli pełen chór). Dominują wśród nich dość konwencjonalne techniki śpiewu, takie jak legato czy pojedyncze krótkie i długie dźwięki, z który większość dostępna jest w kilku różnych wariantach, różniących się między sobą głoskami śpiewanymi przez chórzystów oraz dynamiką. Oprócz tego znajdziemy tu również kilka mniej oczywistych artykulacji, takich jak powtarzające się rytmicznie frazy, nucenie zmieszane z gwizdaniem, celowe dysonanse (np. jedna połowa chóru śpiewa o pół tonu wyżej niż druga) oraz różnego rodzaju atonalne efekty specjalne (pomruki, okrzyki, westchnienia i szepty). Wybór jest więc naprawdę spory, przez co początkowo biblioteka może sprawiać nieco przytłaczające wrażenie, jednak z racji na fakt, iż poszczególne artykulacje powtarzają się w większości głosów, ogarnięcie tego wszystkiego nie powinno sprawić nikomu problemów.
Wtyczki i biblioteki brzmieniowe firmy Spitfire Audio, zwłaszcza te z szeroko pojętej kategorii orkiestrowej, zwykle nie dają użytkownikom zbyt wielu możliwości modyfikowania zawartych w nich brzmień. Tak też jest w przypadku Eric Whitacre Choir, gdzie użytkownik może jedynie wybrać rodzaj użytych mikrofonów (co ma dość subtelny wpływ na brzmienie oraz umiejscowienie chóru w przestrzeni) oraz skorzystać z prostego wbudowanego pogłosu. Jeśli więc chcemy nieco bardziej ubarwić brzmienie naszego wirtualnego chóru niezbędne będzie skorzystanie z dodatkowych efektów lub narzędzi. Podejrzewam jednak, że większości osób, które sięgną po Eric Whitacre Choir, zależeć będzie raczej na uzyskaniu możliwie jak najbardziej naturalnego i realistycznego brzmienia chóru, a z tym opisywana tu wtyczka radzi sobie naprawdę znakomicie, nawet pomimo wspomnianych wcześniej ograniczeń. Spitfire Audio po raz kolejny pokazało klasę i oddało w nasze ręce samplowany wirtualny instrument z zachwycającym i bardzo realistycznym brzmieniem (z pewnymi wyjątkami, o których napiszę szerzej za chwilę), zaprojektowany tak, by tworzenie kolejnych ścieżek za jego pomocą było proste, szybkie i wygodne.
Odniosłem nawet wrażenie, że pod tym względem Eric Whitacre Choir jest znacznie bardziej przystępny dla użytkowników niż pozostałe produkty tej samej firmy. O ile korzystając z typowo orkiestrowych bibliotek z katalogu Spitfire Audio, takich jak Spitfire Symphony Orchestra, Albion czy Hans Zimmer Strings, musiałem nieraz trochę pomęczyć się z automatyzacją takich parametrów jak dynamika czy vibrato, by wszystko brzmiało naprawdę wiarygodnie, o tyle w przypadku Eric Whitacre Choir tworzenie realistycznie brzmiących ścieżek było dla mnie zauważalnie łatwiejsze, bardziej intuicyjne i mniej czasochłonne. Trudno mi jednak ocenić, czy jest to efekt jakichś technicznych sztuczek zastosowanych przez Spitfire Audio na etapie samplingu (bo, jak już wcześniej wspomniałem, w kwestii sposobu obsługi i oferowanych funkcji wtyczka ta nie różni się niczym od poprzedniczek), czy też po prostu wynika to z faktu, że ludzki głos jest dla nas wszystkich najbardziej pierwotnym i zrozumiałym instrumentem, przez co wykorzystywanie go do tworzenia muzyki, nawet w postaci wirtualnego chóru, jest czymś bardziej naturalnym, a co za tym idzie – łatwiejszym. Tak czy inaczej, Eric Whitacre Choir to po prostu jeden z tych instrumentów, które potrafią zabrzmieć świetnie nawet bez żadnego wysiłku ze strony użytkownika, dzięki czemu nie musi on poświęcać swojej uwagi na walkę z ustawieniami i może w pełni skupić się na pisaniu/nagrywaniu muzyki.
Jedynym elementem, który psuje nieco te jak najbardziej pozytywne wrażenia, są artykulacje Legato, które na tle wszystkich pozostałych wypadają po prostu niezbyt wiarygodnie. Przejścia między poszczególnymi dźwiękami, zwłaszcza mocniej oddalonymi od siebie, potrafią w nich często brzmieć bardzo sztucznie, nawet pomimo odpowiedniego ustawienia automatyzacji parametrów. Umieszczając artykulacje legato na pierwszym planie (np. tworząc za ich pomocą główną linię melodyczną utworu) bardzo łatwo jest więc zepsuć iluzję budowaną przez resztę naszego wirtualnego chóru i dać słuchaczom wyraźnie do zrozumienia, że mają do czynienia z samplowanym instrumentem. Artykulacje legato nieco lepiej sprawdzają się w rolach drugoplanowych, osadzone głębiej wśród innych sekcji chóru lub instrumentów, jednak nawet wtedy trzeba podchodzić do nich nieco ostrożniej i poświęcać im więcej uwagi niż pozostałym artykulacjom (chyba, że zachowanie względnego realizmu brzmienia nie jest naszym celem, wtedy rzecz jasna możemy eksperymentować z nimi do woli). Oczywiście należy mieć na uwadze, że legato w samplowanych instrumentach to zawsze trudny temat, a w przypadku ludzkiego głosu chyba jeszcze nikomu nie udało się sprawić, by brzmiało ono w pełni naturalnie i realistycznie.
Evo Grid
Oprócz opisanego powyżej głównego instrumentu w zestawie z Eric Whitacre Choir otrzymujemy także drugą, dodatkową wtyczkę, noszącą nazwę Eric Whitacre Choir Evo Grid, wykorzystującą całkiem ciekawy mechanizm Evo Grid znany już z wielu starszych produktów firmy Spitfire Audo (m.in. bibliotek z serii Albion). Wtyczka ta oferuje nam kilkadziesiąt różnych zestawów długich, stale zmieniających się próbek chóru, które możemy mieszać ze sobą, przypisując je do różnych zakresów dźwięków. Użytkownik może robić to samodzielnie, przypisując konkretne zestawy próbek do poszczególnych dźwięków za pomocą specjalnej matrycy, bądź skorzystać z jednej z wielu opcji randomizacji, dzięki którym możemy jednym kliknięciem przygotować nową mieszankę. Evo Grid daje nam też dodatkowe narzędzia służące do modyfikowania brzmienia, takie jak wbudowane efekty (Delay, Tape Saturation i Reverb) oraz obwiednię ADSR.
Niestety, mimo iż sama idea Evo Grid jest naprawdę fajna, to jednak w Eric Whitacre Choir sprawdza się ona dużo słabiej, niż w starszych bibliotekach wykorzystujących ten sam pomysł. Główny problem stanowi tu mała różnorodność poszczególnych dostępnych grup. O ile np. w bibliotekach z serii Albion poszczególne zestawy próbek oferowały unikatowe, dość odmienne brzmienia bazujące na wielu różnych mniej lub bardziej konwencjonalnych instrumentach, o tyle w Eric Whitacre Choir wszystkie zestawy to (całkiem podobne do siebie) próbki ludzkiego głosu, przez co niezależnie od tego, czy użyjemy losowych ustawień czy też sami spędzimy dłuższą chwilę nad matrycą, efekt końcowy zwykle nie będzie aż tak ekscytujący i zaskakujący. Evo Grid sprawdza się najlepiej wtedy, gdy liczy się dla nas przede wszystkim szybkość pracy, a nie kreatywność i unikalność brzmienia. Za jego pomocą łatwo jest w kilka chwil stworzyć świetnie brzmiące ambientowe tło, które jednak nie będzie wyróżniać się niczym szczególnym na tle setek innych podobnych dźwiękowych plam. Dla osób zajmujących się tworzeniem muzyki do filmów, reklam czy gier, zmuszonych często do pracowania pod presją czasu, takie narzędzie może okazać się bardzo przydatne. Podejrzewam jednak, że dla większości pozostałych osób zabawa z Eric Whitacre Choir Evo Grid znudzi się dość szybko, ze względu na zbyt małą różnorodność brzmień, które można uzyskać za jego pomocą.
Podsumowanie
Eric Whitacre Choir to pierwszy wirtualny chór w ofercie firmy Spitfire Audio i trzeba przyznać, że jest to bardzo udany debiut. Mimo iż niektóre elementy tej wtyczki, takie jak interfejs użytkownika czy artykulacje legato, można by zrobić lepiej, to jednak w ogólnym rozrachunku jest to naprawdę godny polecenia instrument, którego głównymi zaletami są świetne, bardzo naturalne brzmienie, wszechstronność oraz łatwość obsługi.