W dzisiejszych czasach wizualna warstwa występów muzycznych stała się niemal tak ważna, jak dźwięki docierające do uszu publiczności. Ponieważ jednak nie wszyscy artyści mają możliwość lub chęć podjęcia współpracy z osobą profesjonalnie zajmującą się wizualizacjami, producenci oprogramowania i sprzętu muzycznego coraz częściej starają się wyposażyć swoich klientów również w proste narzędzia służące do pracy z wizualizacjami na żywo.
Przykładem takiej sytuacji jest właśnie Cell DNA – narzędzie VJ-skie stworzone przez firmę Livid Instruments, specjalizującą się w produkcji nietuzinkowych, ręcznie wykonanych kontrolerów MIDI. Program ten, dostępny do nabycia zarówno samodzielnie jak i w pakiecie z wybranymi kontrolerami, różni się jednak dość znacznie od tego, co oferują nam panujący obecnie giganci rynku. Nie tylko jest od nich znacznie tańszy, ale też oferuje bowiem nieco inną filozofię działania, która może przypaść do gustu zwłaszcza osobom stawiającym pierwsze kroki w dziedzinie wizualizacji.
Pierwszy kontakt z VJ-ską aplikacją firmy Livid Instruments wzbudził we mnie mieszane uczucia. Interface programu jest bowiem dość prosty i ascetyczny, co z jednej strony oznaczało, że opanowanie go nie powinno sprawić problemów, z drugiej zaś pozwalało wątpić nieco w bogactwo możliwości oferowanych przez program. Główną część aplikacji stanowią siatka 8 x 8 na której możemy umieszczać klipy oraz przeglądarka służąca do przeszukiwania naszych zbiorów. Nad nimi znajdziemy zaś średnio rozbudowaną sekcję transportu, crossfader, kilka przycisków funkcyjnych oraz osiem pokręteł służących do obsługi efektów. Po bliższych oględzinach okazuje się jednak, że zarówno klipy jak i efekty możemy tu zapisywać w bankach (64 dla klipów i 32 dla efektów), między którymi przełączamy się korzystając z przycisków (oczywiście z możliwością mapowania MIDI, o czym później) bądź wybierając je z listy. Co więcej, jeśli uznamy, iż osiem pokręteł w podstawowym interfejsie to dla nas za mało, możemy otworzyć ich większą ilość w dodatkowym oknie. To samo tyczy się zresztą kilku innych, bardziej zaawansowanych funkcji, których twórcy postanowili nie umieszczać w głównym oknie programu. Wszystko to oznacza więc, że mimo iż widać wyraźnie, że interface został zaprojektowany z myślą o początkujących użytkownikach to jednak nie ma problemu by dostosować go do potrzeb nieco bardziej zaawansowanych, a co za tym idzie wymagających artystów.
Po dokładnym zbadaniu interface’u programu przyszedł czas na przyjrzenie się, z czym dokładnie mamy do czynienia. Jak już wcześniej wspomniałem Cell DNA oferuje nieco inna filozofię pracy niż najpopularniejsze obecnie programy VJ-skie. Esencją programu nie jest tu bowiem miksowanie klipów, nakładanie ich na siebie warstwami i płynne przechodzenie między nimi, chociaż wszystkie te funkcje są tutaj dostępne, w bardzo podstawowych formach (przy ustawieniach domyślnych crossfader automatycznie przechodzi z jednego kanału na drugi po odpaleniu nowego klipu). Cell DNA lśni natomiast w dwóch sytuacjach: Gdy zależy nam na szybkim, rytmicznym przełączaniu się między obrazami w rytm muzyki, połączonym z silnym modulowaniem ich za pomocą efektów, oraz gdy interesuje nas możliwość automatyzacji (w mniejszym bądź większym stopniu) całej sfery wizualnej, tak byśmy mogli skoncentrować się na muzyce, zostawiając sobie jednak otwartą furtkę do zabawy z obrazem.
W pierwszym przypadku sprawa jest nadzwyczaj prosta i intuicyjna, zwłaszcza jeśli mamy wcześniejsze doświadczenie wyniesione z wszelkiej maści programów muzycznych. Wtedy bowiem wystarczy przypisać poszczególne klipy do padów/ przycisków / klawiszy posiadanego przez nas kontrolera i „grać” nimi w rytm muzyki, ubarwiając wszystko efektami. Jak już wspominałem obsługa programu jest niezwykle intuicyjna i już po kilku chwilach czujemy się, jakbyśmy go znali od zawsze. Taki format pracy może wystarczyć wielu spośród nabywców, jednak Ci bardziej ambitni mogą zainteresować się również możliwością ubarwienia swoich występów bardziej zaawansowanymi funkcjami programu, takimi jak chociażby wspomniane wcześniej warstwy (maksymalnie trzy na kanał, z ustawianiem widoczności i sposobu przenikania się) czy dodawanie obrazu „na żywo” (np z podpiętej kamery).
W drugim przypadku największe pole do popisu mają osoby posiadające oprogramowanie Ableton Live z dodatkiem Max for Live. Dla nich to bowiem przygotowana została specjalna wtyczka, zajmująca się synchronizacją pracy programu Cell DNA z tym co dzieje się aktualnie w naszym projekcie. Oferuje ona naprawdę spore możliwości, zaczynając od zminiaturyzowanej wersji interface’u programu opalanej jako narzędzie w Live (widoczna na screenie obok), idąc przez możliwość odpalania klipów za pomocą ścieżek MIDI, a kończąc na kontrolowaniu efektów za pomocą ścieżek audio (np. kolor obrazu kontrolowany przez głośność ścieżki). Osoby nie posiadające M4L lub korzystające z innego oprogramowania mogą w pewnym stopniu zasymulować tą funkcję synchronizując tempo Cell DNA z tempem D.A.W i korzystając z wbudowanej w program funkcji sekwencera (odgrywającej po prostu po kolei wszystkie klipy z danego banku) lub sterując programem wysyłając do niego komunikaty MIDI. Nie da się jednak ukryć, że to właśnie użytkownikom Live’a Cell DNA powinno przypaść do gustu najbardziej i to właśnie oni czerpać będą z niego największe korzyści.
HARDWARE
Jak już wspomniałem jakiś czas temu przy okazji recenzji kontrolera Livid Ohm RGB, Cell DNA współpracuje z tym urządzeniem w naprawdę przyjemny i w pełni intuicyjny sposób. Nic więc dziwnego, że to właśnie w pakiecie z tym kontrolerem można nabyć ten program w naszym kraju. Wśród gotowych mapowań zapisanych domyślnie w aplikacji znajdziemy również kilka innych modeli ze stajni Livid Instruments (Block, Code i Ohm64) oraz Akai APC40 i 20. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by obsługiwać Cell DNA za pomocą dowolnego innego kontrolera (a nawet klawiatury i myszki) gdyż proces mapowania MIDI jest tu równie prosty i intuicyjny jak sam interface programu. Dla mnie osobiście najlepszym rozwiązaniem okazał się duet Novation Launchpad + Akai LPD 8, który zapewnił mi 64 przyciski do odpalania klipów, osiem potencjometrów do obsługi efektów, oraz kilkanaście dodatkowych przycisków i padów do obsługi bardziej zaawansowanych funkcji.
PODSUMOWANIE
Cell DNA to program, którego siła leży w jego prostocie. Mimo iż nie ma on szans konkurować pod względem funkcjonalności z gigantami takimi jak Resolume Avenue czy Arkaos Grand VJ, to jednak oferowane przez niego możliwości powinny w zupełności wystarczyć nie tylko początkującym, ale nawet nieco bardziej zaawansowanym adeptom sztuki VJ-ingu. Jeśli dodamy do tego cenę, która jest kilkukrotnie niższa niż u konkurencji, otrzymamy program będący świetną propozycją zarówno dla osób chcących postawić pierwsze kroki w świecie wizualizacji, jak i muzyków szukających prostego sposobu na wzbogacenie wizualnej sfery swoich występów. Szczególną uwagę na tą aplikację powinni zwrócić zwłaszcza Live Act’owcy korzystający z oprogramowania firmy Ableton, gdyż to właśnie oni będą mogli zrobić z niej najlepszy użytek.
Oprogramowanie do testów udostępniła firma Megamusic.